Zadałem kilku znajomym osobom pytanie: Czy bierzesz czas na kredyt? Odpowiedzi były zawsze takie same: „ale jak czas”, „a to tak można”, „a od kogo”. Zatem odpowiadam, można pożyczać czas i to od osoby, którą znasz od urodzenia, czyli od samego siebie.
To dziwne, że większość ludzi wie, jak działa kredyt i od kogo można pożyczyć pieniądze, natomiast mało kto uświadamia sobie, na jakich zasadach działa pożyczanie czasu i jakie wiążą się z tym koszty. Jest to o tyle dziwne, że pożyczamy czas prawie codziennie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Poniżej zamieściłem trzy przykłady pożyczania czasu i kosztów, jakie się z nim wiążą. Od razu zastrzegam, to nie są jedyne sposoby pożyczania czasu, jest ich znacznie więcej. Sporą część z nich znajdziesz w artykule poświęconym pożeraczom czasu (link do tekstu na końcu artykułu).
PRZYKŁAD 1. PALENIE PAPIEROSÓW.
Przyjemne, odstresowujące? Podobno ułatwia nawiązywanie kontaktów i pozwala na korzystanie z częstszych przerw w pracy. Ba w wielu zawodach palenie papierosów daje przywilej nie pracowania, więc palą wszyscy, bo Ci, co nie palą to muszą w tym czasie pracować.
Niby wszyscy wiedzą, że szkodzi, ale nadal spora część polskiego społeczeństwa pali – 24% (według raportu Głównego Inspektoratu Sanitarnego).
Nie rozpisując się o problemach zdrowotnych, jakie wywołuje palenie, jego ostatecznym efektem jest skrócenie przewidywanej długości życia o 10 lat (źródło: wyborcza.pl).
Na te 10 lat składa się pożyczony czas i odsetki, które trzeba od niego zapłacić. Przyjmijmy następujące założenia za raportem Głównego Inspektoratu Sanitarnego:
- wiek rozpoczęcia palenia: 19 lat (najczęściej występujący),
- wiek zakończenia palenia: 67 lat (średnia wyliczona dla kobiet i mężczyzn),
- liczba wypalanych dziennie papierosów: 20 (najczęściej podawana liczba),
- czas spalania 1 papierosa: 5 minut (inne źródła).
Zatem otrzymujemy najbardziej interesującą nas informację, czyli łączny czas poświęcony na palenie w ciągu życia: 3 lata i 4 miesiące. To nasz kapitał do oddania. Natomiast odsetki od czasu poświęconego na palenie papierosów to 6 lat i 8 miesięcy. Nie przeraża Cię to, bo mnie tak, a w tym wyliczeniu nie uwzględniłem czasu poświęconego na leczenie chorób spowodowanych paleniem papierosów. Gdybym je doliczył (a nie zrobiłem tego, bo nie miałem miarodajnych danych) to różnica ta byłaby jeszcze bardziej przerażająca.
Podobnie ma się sprawa z alkoholem, z tą różnicą, że alkohol skraca życie o 17 lat.
PRZYKŁAD 2. ZARYWANIE NOCY.
Teraz trochę mniej oczywisty przykład. Zdarza Ci się zarywać noce, aby pracować nad ważnym projektem, uczyć się do egzaminu, oglądać filmy lub grać w gry? Jeżeli jest to sporadycznie, to nie ma problemu. Organizm jakoś sobie z tym poradzi, ale nawet wtedy odczujesz skutki braku snu. Gorzej, gdy będzie się tak działo przez dłuższy czas.
Pomijając takie efekty jak:
- bóle głowy,
- kołatanie serca,
- nudności,
- ból całego ciała,
- ból oczu,
- szybsze starzenie się.
Brak snu dodatkowo powoduje istotny spadek koncentracji, efektywności i produktywności w kolejnych dniach po nieprzespanej nocy. Poniżej na przykładzie możesz zobaczyć, jak nastąpił spadek mojej efektywności po zarwanej nocy, w porównaniu do mojej naturalnej krzywej wydajności.
Jedna zarwana noc prowadzi do problemów z efektywnością nie tylko w następnym dniu, ale także w kolejnym lub kilku następnych. Zwłaszcza gdy nie ma się możliwości odespania.
Oto zysk, jaki otrzymujesz dzięki zarwaniu jednej nocy:
- 4 godziny na dodatkową pracę , niestety przy najniższej dobowej wydajności.
Oto koszty, jakie ponosisz z powodu zarwania jednej nocy:
- utrata 4 godzin snu, w pierwszym dniu,
- spadek wydajności o prawie 50% w drugim dniu, który pogłębia się wraz z upływem kolejnych godzin. Liczba zadań, które nie zostały wykonane, wzrosła o prawie 50%, a te które zostały wykonane, zajęły więcej czasu niż planowano. Dodatkowo wzrosła szansa popełnienia błędu. Z powodu spadku efektywności tracę połowę czasu na nieefektywne działanie, czyli 7,5 godziny,
- pójście spać o dwie godziny wcześniej niż zazwyczaj. Strata 2 godzin,
- w kolejnym dniu efektywność nadal niższa niż w normalny dzień. Jednak w związku z dłuższym snem dzień wcześniej następuje poprawa efektywności do poziomu około 70 – 80%. Nadal część zadań zajmuje więcej czasu, niż powinna. Z powodu obniżonej efektywności tracę 20 – 30% czasu, czyli od 3 do 4,5 godziny.
Podsumowując: pierwszego dnia tracę 9,5 godziny, drugiego 4,5 godziny. Razem 14 godzin i to przy założeniu, że nie popełniłem błędów, których naprawienie wymagałoby dodatkowego czasu. Zyskałem 4 godziny w nocy, a straciłem w ciągu kolejnych dni 14 godzin. W tym 4 godziny były wzięte na kredyt, natomiast pozostałe 10 godzin to odsetki od kredytu. Czy to się opłaca? Czasami tak, gdy goni nas termin, a zadanie jest ważne. Zazwyczaj jednak lepiej wykonać zadanie wcześniej i nie zarywać nocy, zwłaszcza gdy poświęcamy ją na rozrywkę i robimy to zbyt często, to może prowadzić do sytuacji opisanej w trzecim przykładzie.
PRZYKŁAD 3. ODKŁADANIE NA PÓŹNIEJ.
Odkładanie na później lub prokrastynacja to temat rzeka. Sprowadza się jednak do prostej zależności:
- im więcej odkładam na później, by mieć teraz więcej wolnego czasu,
tym:
- mniej będę miał później wolnego czasu
i
- będę musiał pracować w stresie, pośpiechu i nad kilkoma zadaniami jednocześnie.
Jeżeli zdarza Ci się odkładać zadania na później, to zapewne już znasz koszty tego typu działania. Przyznam Ci się, że byłem kiedyś mistrzem odkładania wszystkiego, co trudne na później.
PUNKT ODNIESIENIA.
Na potrzeby przykładu założyłem, że na efektywne wykonywanie różnych zadań (nie tylko w pracy, ale i w domu) potrzebne jest około 8 godzin dziennie. Pozostały czas to 8 godzin snu i 8 godzin na inne czynności. Zatem wykres dobowy Twojej aktywności powinien przedstawiać się następująco:
ETAP I. „POZYTYWNE” EFEKTY PROKRASTYNACJI.
Prokrastynacja w pierwszym stadium wygląda jak plaża przed nadejściem tsunami – odsłonięty piasek, pełno kolorowych muszelek i morskich żyjątek, które można bez problemu podziwiać. Tak i tutaj otwiera się mnóstwo bardzo przyjemnych możliwości: buszowanie po internecie, oglądanie telewizji, plotki, leniuchowanie, długie spanie, więcej czasu na hobby, sport, spotkania ze znajomymi itp. To bardzo przyjemny czas, kiedy oszukujemy się, że wszystko jest w porządku i możemy odkładać zadania w nieskończoność.
ETAP II. PROKRASTYNACJA ZACZYNA ODBIJAĆ SIĘ CZKAWKĄ.
Już dłużej nie można prokrastynować. Zadania nawarstwiają się i trzeba zacząć je realizować albo ponosić konsekwencje zaniechania. Na tym etapie wszystko wygląda jeszcze nie najgorzej, chociaż czas potrzebny na wykonanie wszystkich zadań przekroczył 8 godzin i trzeba poświęcać dodatkowe godziny, to nadal jest czas na robienie innych rzeczy. Jednak, jeżeli naprawdę pokpiłeś sprawę, to w III etapie czeka Cię tsunami.
ETAP III. FALA TSUNAMI.
Liczba zadań bieżących i nawarstwiających się pilnych zaległości wzrasta do poziomu, w którym nawet pracując 24 godziny na dobę, nie jesteś w stanie opanować. Tsunami przynosi zniszczenie:
- spóźniasz się z realizacją projektów,
- popełniasz błędy,
- zawalasz kolejne terminy,
- nie wykonujesz poleceń przełożonego.
Wszyscy wiedzą, że sobie nie radzisz. Dodatkowo, w życiu prywatnym masz mnóstwo zaległych spraw, w tym finansowe. Przy czym cały czas żyjesz w ogromnym stresie, który odbija się na twoim zdrowiu fizycznym i psychicznym. Stąd już prosta droga do załamania się i poddania fali, co wielu ludzi czyni.
CZAS MA NAJLEPSZY DZIAŁ WINDYKACJI.
Czas ma najlepszy dział windykacji, jego skuteczność wynosi 100%. Zawsze odbiera cały dług z odsetkami (a, często są to odsetki lichwiarskie). Od decyzji czasu nie ma żadnej instancji odwoławczej.
Każdy z nas pożycza czas, to normalne. Ja też tak robię. Trzeba to jednak robić w sposób świadomy i pamiętać o kosztach jego pożyczania.
A Ty, czy bierzesz czas na kredyt?
P.S.
Obiecany link do artykułu o pożeraczach czasu.