Zawsze zastanawiałem się dlaczego w konfrontacji planowania ze spontanicznością, planowanie zawsze przegrywa. Jest tym złym bohaterem, tym nudziarzem, o którym szerzej napisałem przy okazji artykułu o potrzebie planowania. Zawsze czułem, że to bardzo niesprawiedliwa ocena.
SPONTANICZNOŚĆ
Zastanówmy się czym jest spontaniczność. Według słownika PWN spontaniczność to odruchowa, nieprzemyślana wcześniej reakcja na coś. Czyli pojawia się bodziec, a my na niego reagujemy bez zastanowienia, podążamy za nim. Spontaniczność kojarzy się z wolnością i działaniem bez planu, podążaniem za chwilą.
Wygląda pięknie, prawda? Jednak w rzeczywistości, jakie to miałoby konsekwencje dla nas, gdybyśmy naprawdę kierowali się tylko spontanicznością? Spróbujmy to sobie wyobrazić w mikroskali.
Na początek wyobraźmy sobie, że umówiliśmy się na spotkanie szkoleniowe jeden na jeden, zapłaciłeś mi za nie. Przychodzisz w umówione miejsce, a mnie tam nie ma. Czekasz 5 – 10 minut, wiadomo, mogłem utknąć w korku, spóźnił mi się autobus lub wydarzyło się coś innego co mnie spowolniło. Ale po tych 10 minutach dzwonisz i pytasz się gdzie jestem. Ja na to odpowiadam, że właśnie jestem nad morzem. Ty pytasz jak to nad morzem, przecież dwa tygodnie temu umówiliśmy się na spotkanie, wziąłeś specjalnie urlop i zapłaciłeś za to spotkanie. A ja ci na to odpowiadam, że rozumiem Twoją frustrację, ale wczoraj wieczorem przeczytałem w Internecie artykuł jak ważne jest zażywanie jodu, a najlepiej przyswajać go nad morzem. Więc spakowałem się i pojechałem nad morze i teraz siedzę na plaży i wdycham jod.
Albo wyobraź sobie, że przychodzisz do dentysty by wyleczyć ząb. W trakcie borowania dentysta nagle przerywa pracę, wyciąga z kieszeni telefon komórkowy i zaczyna grać w tetrisa. Na Twoje zdziwienie odpowiada, że właśnie uświadomił sobie jak może przejść trudny poziom i musi to zrobić teraz, bo potem zapomni.
Nie oszukujmy się, nie o taką spontaniczność nam chodzi. Nie chodzi nam też o całkowity brak planów.
PLANOWANIE
Natomiast planowanie w życiu codziennym wielu ludziom kojarzy się bardzo źle. W wielu opowieściach przypomina to opis tego co dzieje się w fabrykach, gdzie procesy produkcyjne muszą być zaplanowany co do minuty, a niekiedy co do sekundy i odchylenia od planu są niepożądane.
Nie oszukujmy się, nie o takie planowanie nam chodzi. Nie chodzi nam przecież o całkowity brak spontaniczności.
ZATEM O CO CHODZI?
Tak naprawdę zależy nam na tym by w naszym życiu panowała równowaga. W końcu spontaniczność i planowanie to nie są stany zero jedynkowe, albo jestem spontaniczny, albo zaplanowany i nic pomiędzy.
W końcu życie to nie fabryka, a my nie jesteśmy robotami, jednak nadal potrzebujemy planów:
- by się nie pogubić – rzeczywistość jest coraz bardziej skomplikowana, a my mamy coraz więcej rzezy do zrobienia i zapamiętania,
- by móc się posuwać do przodu i rozwijać,
- by osiągać cele i spełniać marzenia.
Z drugiej strony potrzebujemy spontaniczności:
- by mieć czas pograć z córką w kapsle,
- pobawić się z synem klockami,
- porozmawiać z żoną,
- czy poleżeć do góry brzuchem na kanapie.
Tych aktywności nie można zaplanować. Nie można powiedzieć dziecku „Mam teraz 10 minut zaplanowane na zabawę w chowanego.”, czy żonie „O 21:15 zaplanowałem nam seks. Mam nadzieję, że będziesz na czas, bo o 21:30 idę oglądać film.”
Myślę, że ani moja córka, ani moja żona nie byłyby zadowolone, gdyby usłyszały coś takiego ode mnie. Myślę, że mało kto byłby z tego zadowolony.
JAK TO POGODZIĆ?
Jest na to prosta metoda. Nie planuj całego dostępnego czasu. Skorzystaj z prostej metody planowania 60/40 i dowiedz się jak w mądry sposób planować, tak by mieć czas zarówno na to co wymaga zaplanowania jak i na to co nieprzewidziane czy spontaniczne.