Dojazdy to jeden z ukrytych pożeraczy czasu, który zabiera nam sporo czasu i nawet tego nie zauważamy. Często postrzegamy dojazd do pracy, szkoły, czy na uczelnię za coś oczywistego i nie postrzegamy go w kategoriach złodzieja czasu. A tymczasem…
Według badań „Dojazdy Polaków do pracy” przeprowadzonego przez PageGroup średni czas dojazdu do pracy to 41 minut w jedną stronę. W obie strony to już 82 minuty. To daje prawie półtorej godziny dziennie, 6 godzin i 50 minut tygodniowo, ponad 30 godzin miesięcznie. A co najstraszniejsze przeciętny Polak spędza w drodze z i do pracy 15 dni rocznie!
JAK SPRAWDZIĆ SIŁĘ POŻERACZA CZASU NUMER 46?
Wystarczy, że zmierzysz czas, który przeznaczasz na dojazdy do pracy, na uczelnię, czy do szkoły, albo w inne miejsce. Im więcej czasu poświęcasz na dojazdy, tym większa siła tego pożeracza czasu.
JAK WYKORZYSTAĆ NA SWOJĄ KORZYŚĆ DOJAZD?
Jeżeli nie prowadzisz samochodu, zacznij zabierać w drogę do pracy i z powrotem książkę. Nie lubisz czytać w autobusie, lub nie możesz (ponieważ dojeżdżasz samochodem/rowerem) kup lub pobierz audiobooka.
Pozostańmy na razie przy audiobookach. Załóżmy, że przeciętny audiobook trwa 20 godzin, to w ciągu roku możesz ich przesłuchać prawie 18. Jeszcze lepiej wypada kwestia czytania książek w środkach komunikacji publicznej. Przy przeciętnym tempie czytania 180 – 250 słów na minutę i książce o przeciętnej długości (64.000 słów) powinieneś być w stanie przeczytać od 60 do 84 książek rocznie – oczywiście, jeżeli dojeżdżasz 41 minut w jedną stronę! Niewiarygodne prawda. A jeszcze bardziej niewiarygodne w tym kontekście jest to, że na pierwszym miejscu przyczyn nieczytania w Polsce jest… (Uwaga!) – brak czasu (to informacja z bloga jakub.pe). Ludzie marnują w nieproporcjonalnych ilościach czas, chociażby gapiąc się w okno autobusu, pociągu lub wirtualne okno komórki i twierdzą, że nie mają czasu.
Jeżeli tak uważasz, to przestań wierzyć w te wyświechtane frazesy i weź się do roboty, bo aż dziw bierze, że 63% Polaków nie przeczytało ani jednej książki w 2016 roku.
Nawet gdy nie dotrzesz do granicznych 18 audiobooków lub 84 książek rocznie, bo są to mocno teoretyczne granice, to i tak będziesz lepszy niż w przypadku, gdybyś tego nie robił wcale. Wystarczy, że przeczytasz 7 książek rocznie i zostaniesz zaliczony do elitarnego grona 10% najwięcej czytających Polaków. A oprócz tej niesamowitej chwały nie tylko będziesz się dobrze bawił, ale i możesz się sporo nauczyć.
A JEŻELI NIE LUBIĘ CZYTAĆ I NIE PRZEKONAM SIĘ DO TEGO?
To możesz robić coś innego. Oto kilka pomysłów:
- Możesz słuchać podcastów.
- Możesz oglądać wartościowe materiały na Youtubie – podkreślam wartościowe. Filmiki ze śmiesznymi kotami/psami/dziećmi (niepotrzebne skreślić), wypadki i kandydaci do nagrody Darwina nie są wartościowymi materiałami.
- Możesz prowadzić bloga (chyba że nie lubisz czytać i pisać).
- Możesz planować, co zrobisz dzisiaj, jutro, czy w ciągu kolejnych dni.
- Możesz oddać się modlitwie lub medytacji.
- Możesz przemyśleć ważne dla Ciebie sprawy.
- Możesz się uczyć.
- Możesz robić notatki.
- Możesz uczyć się języka obcego.
- Możesz wykonać kilka telefonów. Jednak uważaj z tym w środkach komunikacji publicznej, ponieważ może to być postrzegane jak objaw braku kultury (możesz za to rozmawiać w samochodzie, na rowerze, czy gdy idziesz pieszo).
- Możesz zrobić zakupy przez internet.
Listę pozostałych pożeraczy czasu znajdziesz w artykule 55 najgroźniejszych pożeraczy czasu.
Masz inny pomysł na to, co można zrobić w czasie dojazdów do i z pracy, proszę napisz w komentarzu.