Codziennie Produktywnie - logo

// Bezpłatny e-book + zapis do newslettera

JAK ZACZĄĆ I NIE PRZESTAĆ?

Wewnątrz znajdziesz…

15 piekielnie skutecznych rad, które pomogą Ci spełniać marzenia, osiągać cele, budować nawyki i zwiększać produktywność.

Wszystkie rady zostały ułożone w logiczny ciąg działań wspomagających Cię w drodze do osiągania celów.

Dołącz do prawie 1.000 osób, które regularnie czytają newslettera.

Grzegorz Sztank, człowiek, który postanowił mieć fajne życie – Wywiady z inspirującymi ludźmi

Grzegorz Sztank prowadzi bloga Fajne życie, którego dewizą jest „Myśl pozytywnie, żyj pozytywnie!”. I taki też jest jego blog, pełen pozytywnych treści związanych z życiem, działaniem i produktywnością. W ramach tworzenia fajnego życia Grzegorz rzucił palenie, zaczął uprawiać sport i zmienił nawyki żywieniowe, i zachęca do tego również innych. Grzegorz, czy coś pominąłem w Twoim planie na fajne życie?

Chyba skoryguję tylko kolejność. Mój blog jest efektem decyzji o rzuceniu palenia. Mogę wręcz powiedzieć, że bardzo mi pomógł, gdy walczyłem z nałogiem. Był swego rodzaju pamiętnikiem, publiczną deklaracją, obietnicą i planem. Dzisiaj Fajne Życie to dla mnie coś o wiele więcej. To styl życia nastawiony na „te właściwe” rzeczy, na harmonię i porządek.

Grzegorz powiedz, jaką książkę ostatnio przeczytałeś?

„Esencjalizm” Grega McKeowna.

Polecasz ją? Co wartościowego można w niej znaleźć? Co Tobie zapadło w pamięci?

Nie spodziewałem się, że ta książka pomoże mi, tak bardzo jak to zrobiła. Dzięki niej nauczyłem się dokonywać wyborów oraz, co niestety nie jest proste, mówić „nie”. Wspaniała lektura układa w głowie wiele rzeczy. Jedna z najlepszych książek poradnikowych, jakie przeczytałem.

Zacznę od rzucania palenia, bo to jedno chyba z najpopularniejszych postanowień noworocznych, a do tego problem, który nadal dotyka jedną czwartą naszego społeczeństwa. Znam sporo osób, które próbowały rzucić palenie i nie udało im się. Powiedz, jak to było w Twoim przypadku. Czy było ciężko rzucić palenie? Jak to zrobiłeś?

Teraz, z perspektywy czasu wydaje się, że było to mega proste. Wiem jednak, że tak nie było w momencie, gdy rzucałem. Tak naprawdę od pierwszego postanowienia o rzuceniu do ostatniego papierosa minęło ponad dwa lata. Udało się dopiero, gdy odnalazłem odpowiednią motywację. To właśnie ona okazała się być kluczem do sukcesu. Fajne życie to dla mnie nie tylko blog to coś, do czego dążę. A papierosy wykluczają „życie” i sprawiają, że to które prowadzisz, nie jest „fajne”. Gdy sobie to uświadomisz – rzucenie palenia nie jest takie trudne.

Przez te dwa lata, gdy próbowałem rzucić, kupowałem różne preparaty i tabletki, które miały mi pomóc. Czytałem poradniki, próbowałem też z elektronicznym papierosem. Było to jednak tylko oszukiwanie siebie. Brak odpowiedniej motywacji sprawiał, że nawet gdy udawało mi się nie palić jeden, czy dwa dni, szybko się poddawałem i wracałem do nałogu. Dopiero silne pragnienie życia pozwoliło mi wytrwać.

Z postanowieniem fajnego życia wiem, że nigdy już nie wrócę do papierosów.

Pamiętam jedną rzecz, która bardzo mi pomogła. Przeczytałem kiedyś, że możesz palić 20 lat i być zdrowym, ale przychodzi ten jeden papieros, od którego wszystko zaczyna się walić i nie ma odwrotu. Taka granica, której przekroczenie oznacza, że już nigdy nie będzie z Tobą dobrze. Po jej przekroczeniu są już tylko choroby. Przypominałem sobie o tym za każdym razem, gdy zapalałem papierosa. Z każdym kolejnym zastanawiałem się: Czy to właśnie ten, który bezpowrotnie zniszczy moje życie? Ten, po którym nie ma już odwrotu?

Niesamowita motywacja, dająca dużo do myślenia. Zwłaszcza że zgodnie ze statystykami ludzie, którzy palą żyją średnio krócej o 10 lat od osób niepalących.

Grzegorz, wiele osób po rozstaniu się z papierosem szuka jakiegoś zamiennika. Czy Ty też czymś zastąpiłeś papierosy?

Nie zacząłem żuć gum czy podjadać chipsów, jeżeli o to pytasz. Ale rzucenie palenia spowodowało we mnie sporo zmian i to chyba właśnie ten nowy styl życia jest moim zamiennikiem. Gdy paliłem, spałem do południa, jadłem plastikowe jedzenie z hipermarketów, fast foody a większość czasu spędzałem przy biurku lub w samochodzie. Dzisiaj wstaję o 4 rano, zakupy robię wyłącznie na targu, a samochód zamieniłem na własne nogi i rower. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Tak, ten nowy styl życia jest właśnie moim zamiennikiem.

To robi wrażenie. Wiele osób po rzuceniu palenia tyje, bo sięga po słodycze. Ba, niektórzy specjaliści od rzucania palenia radzą noszenie przy sobie paczki cukierków. A, co Ty byś poradził osobie, która kolejny raz rzuca papierosy i do nich wraca?

Albert Einstein powiedział kiedyś, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów. To jedna z mądrzejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek przeczytałem i to właśnie jest moja pierwsza rada. Skoro kilka razy się nie udało, warto zastanowić się, co zrobiliśmy nie tak.

Druga to znalezienie odpowiedniej motywacji. Takiej, która pozwoli zrobić ten pierwszy krok i nie zapalić nie tylko pierwszy raz, ale również po tygodniu, miesiącu czy roku. Jeżeli rzucasz palenie ze względów finansowych, co będzie, jeżeli dostaniesz w pracy podwyżkę albo wygrasz w lotto? Powód do rzucenia palenia zniknie. I wrócisz do nałogu.

Trzecia rzecz to plan – zrób go. Potraktuj rzucanie palenia jak projekt w pracy, do którego musisz się przygotować. Podziel na etapy, wyznacz kroki milowe. Użyj techniki S.M.A.R.T. Poczytaj o zmianach, jakie przez pierwszy rok od rzucenia palenia będą zachodzić w Twoim ciele. Obserwuj efekty. Pamiętam, że dla mnie bardzo fajnym sposobem na sprawdzanie, czy rzucenia palenia ma wpływ na moją kondycję fizyczną, był sport. Razem z ostatnim papierosem zacząłem regularnie biegać. I ku mojemu zdziwieniu z tygodnia na tydzień osiągałem oszałamiająco lepsze wyniki. Postęp był ogromny. Oczywiście wpływ na to miało nie tylko brak papierosów, jednak dla mnie spadający czas biegów i zwiększający się dystans, to były takie punkty kontrolne w planie na eliminację nałogu.

Kolejna istotna sprawa to kontrola. Opracowałem sobie taką fajną metodę na sprawdzanie, czy przypadkiem nie wracam do starych nawyków – i nie chodzi tylko o papierosy, ale o każdy nowy nawyk, który chcę u siebie wykształcić lub taki, którego chcę się pozbyć. Otóż, aby osiągnąć cel, wypisuję sobie trzydzieści czynności, które muszę stale wykonywać. I na bieżąco sprawdzam, które z nich spełniam. Mogą to być drobne rzeczy, na przykład na mój plan perfekcyjnych poranków składały się między innymi: wypicie butelki wody, mycie zębów przez 3 minuty, zważenie się, sprawdzenie pogody, wpis w dzienniku, krótki podcast z wiadomościami, 15 pompek, przygotowanie porannej herbaty itp. Łącznie jest tego trzydzieści drobnych czynności. Jeżeli z tygodnia na tydzień liczba wykonanych czynności jest coraz mniejsza, wiem, że idę w złym kierunku. Oczywiście niezbyt często osiągam perfekcyjny wynik 30 i w żadnym wypadku nie jest to powód do niepokoju, jednak jeżeli przez cały tydzień nie uda mi się wyjść poza 15, może to oznaczać, że gdzieś zboczyłem z kursu i warto na nowo przemyśleć cały plan oraz wdrożyć udoskonalenia. Taka metoda samokontroli sprawdziła mi się już nie raz.

Świetny pomysł, ze sprawdzaniem kierunku, w jakim podążasz. Można to zastosować na innych polach życia. Ale pozostając przy temacie palenia. Wiem, że szykujesz kurs online poświęcony rzucaniu palenia. Co cię do tego skłoniło?

Sam powiedziałeś, że znasz wiele osób, które próbowały rzucić palenie, ale im się nie udało. Wiem, że i ja męczyłem się przez wiele lat, zanim odkryłem tą właściwą i skuteczną drogę. Chcę przekazać tę wiedzę dalej. Być może kilka osób dzięki temu uratuje swoje życie. Będę zadowolony, jak pomogę chociaż jednej.

Na co zamierzasz kłaść nacisk w kursie, czy to będą konkretne techniki, czy raczej zmiana nastawienia do papierosów, a może jedno i drugie?

Z pewnością nie będę opowiadał, że Nicorette jest lepsze niż Desmoxan albo odwrotnie. Nie zrobię też rankingu gum, które możesz żuć zamiast papierosów. Nie będę polecał akupunktury czy hipnozy. Tego typu rzeczy nie rozwiążą problemu. Mogą pomóc, dodać pewności siebie, ale nie wyręczą Cię w walce z nałogiem. Poza tym farmakologiczne kuracje antynikotynowe trwają określoną ilość czasu – jedne miesiąc, inne pół roku. Co będzie, gdy się skończą? Tracimy jedyną rzecz, która pomagała nam w rzuceniu papierosów, i łatwo możemy wrócić do nałogu. Dlatego tak ważna jest odpowiednia motywacja. To właśnie ona jest najlepszą kuracją. Trzeba tylko ją odnaleźć. I właśnie na tym chciałbym się skupić – na odnalezieniu tej właściwej drogi, zbudowaniu motywacji. Takiej, która pozwoli ten pierwszy raz nie zapalić kolejnego papierosa, ale również nie sięgnąć po niego po miesiącu, podczas grilla czy spotkania przy piwie z przyjaciółmi. To często momenty, w których ludzie wracają do papierosów. Przeszedłem przez to – chcę przeprowadzić też innych.

Kiedy można spodziewać się premiery kursu?

Nie mam jeszcze sprecyzowanej daty premiery. Mam nadzieję, że uda mi się zakończyć prace jeszcze w tym roku. Idealną i bardzo symboliczną datą były 1 stycznia 2019 roku. W końcu tego dnia roku najwięcej osób rzuca palenie. Być może kilka z tych osób, dzięki mojemu kursowi, nie wróci do palenia 2 stycznia. Zainteresowane osoby odsyłam na stronę http://pokonacpapierosy.pl/, gdzie można zapisać się na listę oczekujących.

Jak już jesteśmy przy stronach internetowych, to wróćmy do bloga.  Dlaczego postanowiłeś prowadzić bloga? Czy blog był konsekwencją zmiany stylu życia, czy też o jego powstaniu zdecydowało coś innego?

Początkowo mój blog miał zupełnie inną nazwę, planowałem też, że będzie poruszał trochę inne tematy. Z czasem odkryłem jednak to, o czym tak naprawdę chcę pisać. Wtedy powstało Fajne Życie. Jest on z jednej strony moim pamiętnikiem a z drugiej elementem zmiany stylu życia.

Dlaczego, akurat taka nazwa i tematyka?

Fajne życie nie jest moim pierwszym blogiem. Prowadziłem wcześniej serwis na temat technologii mobilnych, inny, który poruszał tematykę produktywności i organizacji pracy. Jednak dopiero Fajne życie okazało się tym, co chcę robić, o czym chcę pisać, tym co daje mi ogromną satysfakcję. Przez ostatnie dwa lata odkryłem, jak fajne może być życie. Blog jest moim kompanem. Co ciekawe, moje wcześniejsze blogi dotyczyły tematów, które wydaje mi się, mam dość dobrze opanowane, w których mam wiedzę i czuję się dość pewnie. „Fajne życie” to tematy, w których nie jestem ekspertem – to moje pole do nauki i przekazywania doświadczeń. Dzięki niemu i zarazem razem z nim, uczę się każdego dnia.

A nazwa? Długo szukałem odpowiedniej. I gdy odkryłem, że domena fajnezycie.pl jest wolna – wiedziałem, że to jest to. Po prostu przestałem dalej szukać. Doskonale odzwierciedla wszystko, to o czym piszę i chcę pisać w przyszłości.

Ostatnio sporo miejsca na blogu poświęcasz tematyce efektywnego wykorzystania najbardziej osobistej rzeczy, jaką każdy z nas ma, czyli smartfona. Myślisz, że ludzie potrzebują takiej wiedzy?

Mówisz o moim cyklu „Pokonaj stres smartfonem”.

Tak.

Początkowo miał to być jeden długi wpis, ale w trakcie prac zdecydowałem, że zrobię długą, wieloodcinkową serię. Masz rację, smartfon to dzisiaj jedna z najbardziej osobistych rzeczy, jakie mamy. Wiele osób nie wykorzystuje jego ogromnych możliwości. Cyklem „Pokonaj stres smartfonem” chciałem pokazać, jak wiele jest sposobów na wykorzystanie smartfona właśnie do walki z codziennym stresem.

Cykl ten jest ważny również z innego powodu. Jest to pierwszy tego typu projekt na moim blogu. I bardzo się cieszę, że go rozpocząłem. Praca nad nim wiele mnie nauczyła.

Jakie blogowe plany masz na przyszłość? Co chciałbyś osiągnąć?

Praca nad blogiem sprawia mi ogromną frajdę i chciałbym, aby „Fajne życie” było w przyszłości moim jednym zajęciem. Wiem, że ten moment nastąpi, ale czeka mnie jeszcze ogrom pracy.

Co Cię motywuje?

Pozwól, że przytoczę kilka komentarzy od czytelników mojego bloga:

  • (…) Dzięki Twojemu postowi wróciłam do regularnego pisania pamiętnika znowu. Ostatnimi czasy bywało z tym bardzo różnie.
  • To jest jak dobre rady, krótko zwięźle i na temat. Bardzo mi pomógł twój przekaz.
  • Niezwykle przydatny post, postaram się wykorzystać 🙂

I to jest dla mnie najlepsza motywacja. Świadomość, że komuś pomogłeś, jest nie do zastąpienia. A wiem, że pomogłem – są osoby, które zaraziłem podejściem do życia. Zaapeluję jeszcze do Twoich czytelników: jeżeli czytacie wpis, który jest dla Was przydatny, zostawcie autorowi komentarz. Napiszcie, że te kilka zdań Wam pomogło! Niech autor wpisu wie, że to, co robi, ma sens.

Dzięki za zachęcenie czytelników do komentowania. Jest tak, jak mówisz, każdy komentarz na blogu, to niesamowity zastrzyk energii i motywacji do dalszej pracy. Powiedz, jaka jest Twoja pierwsza myśl po przebudzeniu?

Wody!!! 🙂

Dwa lata temu zaprojektowałem swój perfekcyjny poranek. Jego pierwszym elementem jest wypicie małej butelki wody zaraz po przebudzeniu. Ten moment oficjalnie rozpoczyna mój poranek i przez ostatni rok chyba ani razu go nie pominąłem. Ale muszę Ci się przyznać, że bardzo ciężko było mi się do tego przyzwyczaić i dopiero po roku udało mi się wykształcić na stałe poranny nawyk picia wody. Udało mi się to osiągnąć dzięki bardzo prostej metodzie: zacząłem stawiać butelkę z wodą na budziku, a właściwie na pudełku, w którym go trzymam. Dzięki temu, gdy rano chcę wyłączyć dzwoniący budzik, muszę podnieść do góry butelkę z wodą. A skoro już ją trzymam w ręku, odkręcam i wypijam. Dopiero ten prosty zabieg spowodował, że zacząłem rano pić wodę.

Jaka jest Twoja ostatnia myśl przed zaśnięciem?

„Czy przygotowałeś wszystko do poranka? Czy woda stoi tam gdzie powinna? Czy nastawiłeś budzik? Czy iPhone się ładuje?”

Uwielbiam moje poranki i dbam o to, aby nic mi w nich nie przeszkadzało. A wiem, że podstawą udanego poranka jest odpowiednie się do niego przygotowanie już poprzedniego dnia. Dlatego też moją ostatnią myślą przed zaśnięciem jest to, czy wszystko jest przygotowane. Istotnym elementem tego rytuału jest również mój iPhone – to w nim piszę poranne treści do dziennika, słucham kolejnej sesji dźwięków do medytacji i porannych wiadomości, gdy robię pompki, odtwarzam podcasty do śniadania itd.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zadał Ci tego pytania. Jak planujesz swój czas, swoje cele, to co chcesz zrobić, czy osiągnąć?

Na ten temat moglibyśmy chyba przeprowadzić kolejną, długą rozmowę. Przede wszystkim staram się cały czas uczyć nowych rzeczy, technik zarządzania czasem i planowania zadań. Wiem, że nie ma idealnej metody planowania, ale ciągłe dążenie do doskonałości, uczenie się nowych rzeczy i poprawianie wyuczonych nawyków – spowoduje, że będę w stanie pogodzić wiele obszarów w życiu. Czytanie książek, słuchanie podcastów, różnego rodzaju kursy, konferencje – dzięki temu mogę ciągle uczyć się czegoś nowego. Nawet ten wywiad jest dla mnie pewnego rodzaju zebraniem myśli, podsumowaniem i z pewnością wyciągnę z niego coś wartościowego na przyszłość. Tym też jest „fajne życie” – ciągłym dążeniem do doskonałości przez naukę.

Jednak wracając do Twojego pytania – do planowania czasu używam przede wszystkim kilku narzędzi:

  • iPad, który jest moim centrum wszechświata. To na nim piszę teksty na bloga, robię tygodniowe przeglądy zadań, planuję kalendarz. Jest bardzo mono zadaniowy i niezwykle mobilny – za to go kocham. Z wielu powodów jest to dla mnie urządzenie prawie idealne.
  • Aplikacja Things dla iPada, iPhona i Maca. Niezwykle istotny element mojego życia. To do Thingsów wpada każde zadanie, które mam do wykonania w pracy i w domu. Znajdę tam zarówno wpisy takie jak: „wystaw fakturę za projekt” albo również „podlej kwiatki” czy „przygotuj się do zakupów na targu”. Jak przyjdzie mi do głowy nowy pomysł i nie wiem co z nim zrobić, to wrzucam do skrzynki w Thingsach i przy najbliższym przeglądzie zadań zdecyduję, czy to czynność do wykonania, czy notatka do umieszczenia w innym miejscu.
  • To narzędzie, do którego ostatnio powróciłem. Kiedyś byłem wielkim fanem Evernote, jednak w 2016 roku podjąłem decyzję o porzuceniu tego wspaniałego narzędzia i rozpoczęciu poszukiwań czegoś lepszego. Po wielu miesiącach doszedłem jednak do wniosku, że baaardzo tęsknię za starym systemem i postanowiłem wrócić. Dziś Evernote to dla mnie mój zewnętrzny mózg i zaufany system – do wszelkiego rodzaju notatek.
  • Każda informacja, jaką muszę przetwarzać to zadanie, notatka albo wydarzenie. Pierwsze trafia do Thingsów, drugie do Evernote a trzecie do kalendarza.
  • Do zarządzania czasem, planowania i weryfikacji celów, używam często jeszcze jednego zestawu – notatnika i długopisu Moleskine. I być może wiele osób zdziwi ten wybór, biorąc pod uwagę to, że jestem wielkim fanem iPada, ale ja po prostu kocham produkty firmy Moleskine. Notes zawsze leży otwarty na moim biurku i czeka na wszelkie drobne notatki, które przyjdą mi do głowy w ciągu dnia.

Poza narzędziami ważna jest dla mnie również sama metodologia. Do planowania swoich celów używać metody S.M.A.R.T., którą wiem, że i Ty polecasz. Jeżeli cel będzie skonkretyzowany, mierzalny, osiągalny, istotny i określony w czasie – wtedy mam największe szanse, aby go zrealizować.

Widzę, że jesteś bardziej skomputeryzowany w planowaniu, niż ja 🙂 Powiedz, jak łączysz obowiązki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, rodziną, uprawianiem sportu i oczywiście blogowaniem?

Oj muszę przyznać, że to często nie jest takie proste. Daję radę tylko i wyłącznie dzięki planowaniu i zasadom, jakie sobie wyznaczam. I jestem na siebie bardzo zły za każdym razem, gdy muszę je złamać – a niestety czasami nie jest łatwo. W pracy zajmuję się głównie projektowaniem i tworzeniem stron – tych drukowanych w książkach i czasopismach oraz internetowych. Zawsze mam więcej pracy niż czasu na nią, więc z jednej strony nie podejmuję się realizacji wszystkich zleconych projektów, a z drugiej muszę jak najlepiej ustawiać i planować wszystkie prace. Do tego blog, sport, rodzina… które są dla mnie jeszcze ważniejsze niż praca. Wszystko udaje się pogodzić właśnie dzięki zasadom. Na przykład: pomimo tego, że wstaję nie później niż o 4 rano, nie siadam do pracy dla klientów wcześniej niż o 8. Pierwsza godzina poranka to czas dla mnie – poranny rytuał, w tym między innymi medytacja, śniadanie, pompki. Wszystko mam dokładnie poukładane i zaplanowane. Kolejna godzina do dwóch to czas dla bloga i mojego rozwoju. Jednego dnia siadam i piszę tekst, innego wywalam rzeczy z biurka i porządkuję wszystko na nowo, pozbywając się jak największej liczby zbędnych przedmiotów i porządkując to, co zostaje.

Następne pół godziny to planowanie dnia. Potem drugie śniadanie – tym razem z rodziną, rozwożenie dzieci do szkoły i przedszkola i dopiero mogę siadać do właściwej pracy. Pracuję w domu i przeplatam zlecenia od klientów z pracami domowymi. Pranie, sprzątanie, gotowanie – wziąłem te wszystkie czynności na siebie i uwielbiam łączyć je z pracą 🙂 Przed południem przychodzi jeszcze pora na trochę sportu i planowanie reszty dnia.

Gotowanie to moja kolejna pasja i każdego dnia staram się ugotować świeżutki obiad dla moich, powracających po południu z pracy i przedszkola domowników. Śmiejemy się z Ewą, moją żoną, że zostałem kurą domową – ale muszę przyznać, że bardzo mi odpowiada taka rola. Uwielbiam biegać bladym świtem na targ po zakupy, zamieniając dwa słowa z rozpakowującymi się sprzedawcami, przygotowywać kanapki do pracy dla Ewy, wymyślać nowe, fajne śniadania dla dzieciaków i chodzić na zebrania do szkoły. Uwielbiam też łączyć to wszystko z pracą, którą również kocham. Mam bardzo fajne życie.

Cały czas z tego, co mówisz, można wyczuć, że znalazłeś przepis na udane życie. A czy mógłbyś dać jedną radę osobą, które chcą zacząć blogować, ale myślą, że nie mają czasu, ani umiejętności technicznych, by się tym zająć?

Bardzo fajne pytanie. Szczególnie część z „myślą, że nie mają czasu, ani umiejętności technicznych”. Ja należałem do takich osób – oczywiście mam umiejętności techniczne do stworzenia i zarządzania stroną internetową – w końcu to część mojej pracy, ale myślałem, że nie umiem pisać. Mało tego – dalej tak myślę. Ale przestało mi to przeszkadzać. Nad formą moich tekstów ciężko pracuję, uczę się pisać, uczę się wyrażać swoje myśli w taki sposób, aby dało się to czytać. Pewnie nigdy nie osiągnę poziomu, z którego będę w pełni zadowolony, ale będę próbował.

I to właśnie jest moja rada – próbuj, zacznij pisać. Nie masz nic do stracenia poza swoim czasem. Usiądź, zacznij pisać i nie poddawaj się zbyt szybko. A jeżeli chodzi o umiejętności techniczne potrzebne do założenia samego bloga? Nie musisz ich mieć – w Internecie jest cała masa serwisów, które umożliwią Ci proste prowadzenie bloga bez zbędnej konfiguracji. Pisałem ostatnio o tym na moim blogu.

Dziękuję Grzegorzu za radę i całą rozmowę. Na koniec powiedz jeszcze, gdzie można Cię znaleźć w Internecie?

Oczywiście na fajnezycie.pl oraz na Twitterze pod @gsztank. To miejsca, w których najczęściej się pojawiam. Zapraszam do kontaktu. Dziękuję również.

Facebook
LinkedIn
Twitter
Email

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Rozwój osobisty jako gra rpg

Jestem wielkim fanem gier fabularnych. Grałem w Warhammera, Zew Cthulhu, Dzikie Pola, Cyberpunka 2020, Falouta 1 i 2, Baldur’s Gate, Wiedźmina i masę innych gier