Czasami trafia się na książki tak złe, że ich autorzy powinni zwracać pieniądze za czas stracony na ich przeczytanie.
Jednak między Bogiem, a prawdą sam jestem sobie winny. Ta książka już z daleka pachniała stratą czasu. Ale jak już przeczytałem, to przynajmniej ostrzegę tych, którzy wpadliby na podobny pomysł i postanowili ją przeczytać. Nie róbcie tego. Dlaczego? Kilka powodów znajdziecie poniżej.
KIM JEST MARK ANASTASI?
Z informacji zawartych w książce i na różnych stronach internetowych można wywnioskować, że jest to sprzedawca, autor i mówca motywacyjny. Mark zarabia na uczeniu innych jak zarabiać. Do diaska, ostatnio sporo takich typów trafiło do mojej biblioteki 🙁 Byłem bardzo nieuważny.
A już bardziej poważnie, to Mark sprzedaje przeróżne on-linowe produkty, wykorzystując do tego dwuznacznie moralne metody. Napisał kilka książek o leczeniu (nie jest lekarzem), zarabianiu, działaniu w mediach społecznościowych itp. Wiele z nich tak naprawdę sklecił z różnych artykułów, które kupował za grosze na internetowych giełdach. Myślę, że podobnie było w przypadku Laptopowego milionera. Czyta się go jak zlepek kiepskiej jakości artykułów poradnikowych, które mogą zrobić wrażenie na laiku, ale już nie na osobie tylko jeden poziom wyżej lub szukających konkretnych rozwiązań.
CO ZNAJDZIESZ W KSIĄŻCE?
Niestety mnóstwo lania wody, frazesów, samouwielbienia i słabej jakości treści. Książka jest na wskroś tendencyjna i należy do nurtu: byłem biedny, ale odkryłem sekret dzięki, któremu jestem milionerem. Teraz chcę tylko pomagać innym… za symboliczną opłatą. Aż dziw bierze, że wydał to Helion. Chociaż z drugiej strony akurat to wydawnictwo ma na swoim koncie trochę wstydliwych książek 😉
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że z tą książką jest wszystko w porządku. Spis treści wygląda zachęcająco. Jest o e-bookach, o listach e-mailingowych, SEO, YouTubie, Facebooku, Twiterze, webinariach, reklamie w Internecie i kilku innych tematach. Niestety wszystkie te tematy potraktowane są bardzo ogólnikowo, w części z nich autor zachęca do działań, które są nieetyczne. Na przykład:
- publikowanie e-booków na temat leczenia różnych przypadłości, nawet wtedy, gdy nie posiada się wykształcenia medycznego,
- sprzedawanie szkoleń internetowych na temat tego, jak zarabiać w Internecie,
- kupowanie fanów, ruchu na stronie, komentarzy, laików i wiele innych szkodliwych pomysłów na to, by dostać bana na Twitterze, Facebooku, czy YouTubie.
Do tego mami czytelników łatwym zarobkiem bez wysiłku (oczywiście po odbyciu odpowiedniego szkolenia). Według Marka wystarczy laptop, strona internetowa, kupiona baza mailingowa, plaża, leżak i drink, a pieniądze same płyną nieprzerwanym strumieniem do nas. A my za te pieniądze podróżujemy, kupujemy luksusowe samochody, domy i inne fetysze świadczące o naszym bogactwie. Gdybyśmy z książki wyrzucili wszystkie fragmenty, w których autor przechwala się swoimi dochodami i dochodami tytułowego Laptopowego milionera, to prawdopodobnie książka byłaby o połowę chudsza, choć nadal bez wartości.