Jest takie słowo, które określa niesamowicie efektywny i oszczędny sposób działania, a jednak ma negatywne skojarzenia. Tym słowem jest RUTYNA. Spokojnie nie uciekaj. Zaraz zobaczysz, że rutyna to Twój największy przyjaciel.
CZYM JEST RUTYNA?
Słownik Języka Polskiego przytacza trzy znaczenia słowa RUTYNA. Jedno z nich pomińmy, ponieważ słowo to oznacza witaminę P, a to nie o niej jest artykuł. Drugie znaczenie to te, które przychodzi nam w pierwszej kolejności do głowy, gdy słyszymy słowo „rutyna”:
- skłonność do działania według utartych wzorów,
- szablonowość,
- schematyczność.
Czyli nic ciekawego, nuda. Jednak wcale nie musi tak być, ponieważ jest jeszcze jedno znaczenie tego słowa, a jest nim:
- wprawa,
- nabyta praktyką,
- doświadczenie,
- biegłość.
Zatem całkiem sympatyczny zestaw pozytywnych skojarzeń, zresztą ten pierwszy też może być bardzo pozytywny. Jednak zanim napiszę o jasnej stronie rutyny, warto poznać jej ciemne oblicze.
RUTYNA MOŻE BYĆ ZŁA
Od początku przeczuwałeś, że z rutyną jest coś nie tak. Każdy z nas ma wypracowane pewne schematy postępowania, niekiedy są one w nas tak mocno zakorzenione, że nawet ich nie zauważamy. Oczywiście pewne z naszych nawyków mogą mieć na nas pozytywny wpływ, inne natomiast wręcz odwrotny. I tu słowo ostrzeżenia, zanim przejdziemy dalej, dbajmy o to by rutyna, nie stała się dla nas obsesją, tak jak w przypadku amerykańskiego koszykarza Russella Wesbrooka. Jest on znany z przestrzegania bardzo rygorystycznej rutyny przed każdym meczem. Zaczyna się ona na trzy godziny przed każdą grą, kiedy to Russell rozpoczyna rozgrzewkę. Na godzinę przed meczem odwiedza ona stadionową kaplicę. Potem zjada kanapkę, pociętą zawsze w ten sam sposób i zawierającą zawsze te same składniki. 6 minut i 17 sekund przed grą rozpoczyna końcową rozgrzewkę. Ale na tym nie kończy się jego rutyna:
- ma różne pary butów przeznaczone do różnych meczów. Inne na treningi, inne na mecze wyjazdowe, a jeszcze inne na mecze, które rozgrywa na swoim boisku,
- od szkoły średniej zawsze po rzucie wolny robi te same czynności,
- na treningach parkuje zawsze na tym samym miejscu,
- trenuje zawsze w tym samym miejscu,
- dzwoni do swoich rodziców każdego dnia o tej samej godzinie,
- itd.
I tu pojawia się pytanie, co by się stało, gdyby zaburzyć tę rutynę. Zazwyczaj w takich sytuacjach wszystko sypie się jak domek z kart. Zresztą doskonale wiedzą o tym młodzi rodzice, których codzienna rutyna zostaje brutalnie rozbita przez nowo narodzone dziecko.
RUTYNA JEST POZYTYWNA
Spokojnie dzieci dorastają i z czasem można zacząć planować z coraz większą dozą przewidywalności. I okazuje się, że rutyna wcale nie jest taka zła, wręcz przeciwnie, ma sporo pozytywnych cech, takich jak:
- nadawanie życiu większej przewidywalności,
- nadawanie życiu określonej struktury,
- pozwala na wykonywanie za każdym razem tych samych pożądanych przez nas czynności,
- eliminuje zbędne decyzje,
- daje możliwość skupienia się na sprawach najważniejszych,
- daje pewność, że wykonujemy czynności, które zbliżają nas do naszych celów i marzeń,
- pozwala na łatwiejsze planowania, ponieważ z góry wiadomo, czy będzie się miało na coś czas, czy też nie,
- dzięki wykonywaniu pewnych czynności rutynowo, zaczyna się je robić coraz szybciej i coraz lepiej,
- rutyna zwalnia czas, który możemy wykorzystać na inne czynności,
- rutyna zwiększa poczucie skuteczności i satysfakcji.
MOJA PORANNA RUTYNA
Oto moja poranna rutyna. Oczywiście ta od poniedziałku do piątku, bo w weekend wygląda ona całkiem inaczej, ale o tym za chwilę.
- Pobudka o 5:00 rano.
- Poranna toaleta.
- Przygotowanie rzeczy do wyjścia.
- Śniadanie z żoną.
- O 6:00 budzi się córka.
- Żona idzie do pracy.
- Przygotowanie wspólnie z córką śniadania do szkoły.
- Modlitwa i czytanie Biblii.
- Sprawdzenie, czy wszystko w porządku z blogiem.
- Pomoc córce w powtórce szkolnego materiału.
- Czesanie córki.
- Wyjście do szkoły i pracy.
PORANEK PORANKOWI NIERÓWNY
Jak już wspomniałem powyżej poranek porankowi nierówny. Pozostając przy moim przykładzie, inaczej wyglądają moje poranki od poniedziałki do piątku, a inaczej w soboty i niedziele. Inne są w trakcie roku szkolnego, a inne w wakacje, jeszcze inne, gdy mam jednodniowy urlop, a mocno inne, gdy gdzieś wyjeżdżamy. O ile te wyjątki akceptuję jako przyjemną odmianę od rutyny dnia codziennego, to w sprawie poranków roboczych dbam o to, by wyglądały one tak samo, albo bardzo podobnie, z powodów, które podałem wcześniej (zalety rutyny).
Są dwa podejścia, do planowania poranków:
- możesz tak jak ja planować tylko poranną rutynę od poniedziałku do piątku, natomiast w pozostałe dni pozwalać sobie na pewną odskocznię od ustalonego rytmu dnia,
- możesz też wypracować sobie kilka schematów porannego postępowania na różne okazje.
JAK STWORZYĆ IDEALNY PORANEK?
KROK 1. POZNAJ WROGA.
Przyjrzyj się temu, jak obecnie wygląda Twój poranek. Najlepiej rozpisz to na kartce. Warto prześledzić poranki w dłuższym okresie na przykład tygodnia lub dwóch, by:
- mieć lepszy obraz tego, co robisz,
- móc wyłapać pewne schematy i powtarzające się czynności.
KROK 2. MÓJ IDEALNY PORANEK.
Teraz czas na zastanowienie się nad tym:
- jak chcesz, by wyglądał Twój idealny poranek,
- co chciałbyś zrobić w czasie tych kilku porannych godzin,
- jakie czynności ze starych poranków Ci nie odpowiadają, a z jakimi byś nie chciał się rozstawać.
KROK 3. CRASH TEST.
Czas teraz wprowadzić nasz plan w życie i zobaczyć, czy to o czym marzyliśmy, rzeczywiście nam odpowiada. Jeżeli tak to super. Jeżeli nie to należy to zmodyfikować i dalej testować, aż do osiągnięcia pożądanego rezultatu.