Tak, nie przewidziało Ci się – sukces nie daje szczęścia. Sukces jest przereklamowany, plastikowy i stał się afrodyzjakiem XXI wieku. Pełno go wśród tanich haseł w mediach społecznościowych. Nawet jeżeli nie podążamy za nim sami, to podziwiamy sukcesy innych. Ale czy na pewno wiemy, co podziwiamy? Czym jest ten sukces i dlaczego nie daje szczęścia?
Zaczniemy od definicji sukcesu, w którą jeszcze 10-15 lat temu wierzyłem niemal jak w prawdy objawione. W tym najbardziej popularnym pojęciu sukces to zdobycie majątku, sławy, pozycji, itp. Taką definicję podaje również Słownik Języka Polskiego, niedziwne więc, że właśnie takiej jest nasze pierwsze skojarzenie z sukcesem. Mam wrażenie, że właśnie te aspekty najbardziej nas interesują. Może dzieje się tak dlatego, że łatwo je pokazać, łatwo porównać i jeszcze łatwiej policzyć.
PIENIĄDZE I MAJĄTEK
Kto jest najbogatszy, kto najwięcej zarabia, kto ma najdroższy dom/jacht/samochód/samolot? To bardzo łatwo porównać i policzyć. Przemawia do wyobraźni, porusza nutkę zazdrości, zwłaszcza gdy porównamy niebotyczne majątki światowych miliarderów z naszymi skromnymi zasobami.
Ale czy wiesz, ile musi wynieść dochód na osobę w Twojej rodzinie, byś mógł znaleźć się do 20% najlepiej zarabiających ludzi na świecie? Zastanów się i przewiń w dół.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Napisz w komentarzu, ile obstawiałeś. Jestem bardzo ciekaw twoich szacunków. A teraz czas na kwotę. Fanfary… A może jednak nie.
.
.
.
.
Kwota ta wynosi 1.500,00 zł netto miesięcznie na osobę w rodzinie. Zatem jeżeli jesteś singlem i zarabiasz 1.500,00 zł netto, to należysz do 20% najlepiej zarabiających ludzi na świecie. Jeżeli chcesz, to sprawdzić zerknij do tego kalkulatora.
Zatem zobacz, jak względnym pojęciem jest bogactwo i wysokie dochody. 80% ludzi na świecie żyje za mniej niż 1.500,00 zł miesięcznie. Dla nich jesteś bogaczem.
POZYCJA
To też bardzo fajny wyznacznik sukcesu. Łatwo się go mierzy. W świecie biznesu szczytem sukcesu są trzy literki przed nazwiskiem (CEO) lub któraś z pobliskich kombinacji (CIO, CFO, CSO, CTO, czy COO). W polityce też łatwo to mierzyć. Możesz być sołtysem, radnym, burmistrzem, wojewodą, posłem, senatorem, ministrem, premierem, w końcu prezydentem. Od razu, wiadomo jaka jest drabina i kto jest u jej szczytu. Podobnie jest na uczelni od licencjata do profesora – im wyżej, tym lepiej. A jest jeszcze sport, ten jest na pograniczu pozycji i sławy. Im wyższe miejsce na zawodach, im więcej medali, tym lepiej.
Jednak mam smutną wiadomość. Ilość miejsc na tych stanowiskach jest ograniczona. Jest jeden CEO w firmie, jeden prezydent w kraju, jeden zwycięzca zawodów. I choć każdy na świecie marzyłby, aby zostać prezydentem, to 99,99% to się nie uda, bo nie ma tylu stanowisk do obsadzenia. Zgodnie z Wikipedią jest 166 państw, w których jest stanowisko prezydenta, czyli w jednym momencie tylko nieco ponad 150 osób z prawie 8 mld ludzi może piastować ten urząd.
SŁAWA
O, o tej to ja marzyłem jeszcze trzy miesiące temu i to bardzo chorobliwie, co doprowadziło mnie do stanów przed depresyjnych.
Czym jest sława, oprócz tego, że jest bardzo sympatycznym miastem w województwie lubuskim? Sława jest rozgłosem i rozpoznawalnością, którą mierzymy:
- tłumami na koncertach, w salach kinowych, czy teatralnych,
- liczbą udzielonych wywiadów i występów w telewizji,
- gażami, które dostajemy za naszą twórczość,
- czy w końcu najbardziej obecnie popularnym symbolem sławy lajkami i fanami.
Zwłaszcza ta ostatnia pozycja przemawia do wyobraźni i wydaje się najłatwiejszą drogą zawodową. O byciu gwiazdą YouTuba, TikToka, czy Instagrama marzy 48% nastolatek. W badaniach IQS nie znalazł się żaden inny zawód, który w prosty sposób kojarzy się z sukcesem, nie było tam sportowców, muzyków, czy aktorów. Zostali wyparci przez twórców internetowych. I o ile nadal dość łatwo, choć w przyszłości będzie pewnie zdecydowanie trudniej, zdobyć sławę w mediach społecznościowych, o tyle same lajki i fani są jak pieniądze w monopoly.
NIEWŁAŚCIWA MIARA
Wmówiono nam, że szczęście da nam tylko sukces, rozumiany jako triada sławy, bogactwa i pozycji. Nie wcześniej i nie później, ale dopiero po osiągnięciu sukcesu, będziemy szczęśliwi. A to bzdura. Dr Marcin Fabjański wskazuje, że sukces i szczęście to dwie różne rzeczy. Sukces to społeczna konotacja, a szczęście to stan psychofizyczny. To pomylenie pojęć wynika z kulturowej teorii szczęścia, która zakłada, że szczęście to bycie lepszym, a tego wyznacznikiem ma być sukces – zawodowy czy społeczny. Kategoryzując ludzi – na lepszych i gorszych. Ta teoria jest błędna i prowadzi do poczucia frustracji i w konsekwencji – nieszczęścia [za: Business Insider].
Czy zatem pieniądze są złe, pozycja jest zła i sława też niedobra. To nie tak, że każda z tych rzeczy jest zła. Złe jest natomiast mierze sukcesu, czy może bardziej siebie i innych, tylko przez ten pryzmat. Świat wielkich korporacji, reklamy i konsumpcjonizmu wmówił nam, że ilość ma decydujące znaczenie. Nie odniosłeś sukcesu, to znaczy, że przegrałeś, a twoje życie jest nic nie warte, bo nie masz:
- milionów na koncie,
- CEO na wizytówce,
- rzeszy fanów,
- czy własnej firmy.
Świat nie jest taki prosty, nie jest czarno biały. Nie ma tylko wygranych i tylko przegranych, a życia nie można mierzyć jedną miarą.
Gdy odrzucimy ją jako wyznacznik szczęścia, czy naszej wartości, będzie nam zdecydowanie łatwiej nie tylko na co dzień, ale również łatwiej będzie nam znaleźć nasze własne źródło szczęścia.